Studniówka 2017

W ostatnią sobotę stycznia odbyła się studniówka naszych tegorocznych wspaniałych maturzystów, czyli najważniejsze wydarzenie karnawału 2017! Jako że to właśnie uczniowie i uczennice byli odpowiedzialni za organizację tego wydarzenia, wszystkie jego elementy były wyjątkowe.

Po pierwsze: miejsce. Nie szkoła, a klub, którego nazwy nie byłam w stanie zapamiętać mimo kilku tygodni przygotowań, w które byłam zaangażowana. Wraz z pomocą Google mogę zaraportować, że było to: Cafe and lounge bar but good music first. Ale nie zniechęcajcie się nazwą – miejsce przyciąga wspaniałym, loftowym wystrojem i twarzą Davida Bowiego na jednej ze ścian.

Po drugie: catering. Jedliście kiedyś sushi na studniówce? Ja też nie. Ale tylko dlatego, że koncepcja surowej ryby w zimnym ryżu nie przemawia do mnie bez względu na okoliczności. Kto uważał inaczej, najadł się do syta. A było też dużo innych propozycji do wyboru.

Po trzecie – muzyka… bez didżeja. Ta decyzja na początku wydawała mi się zbyt odważna i jeszcze kilka tygodni temu oczami wyobraźni widziałam ogromny chaos. „Gdzie didżejów sześć…” i tak dalej. Ale kompletnie się pomyliłam! Dzięki takiej organizacji każdy mógł zaproponować swój ulubiony repertuar i tańczyliśmy zarówno do szalonych lat sześćdziesiątych czy osiemdziesiątych, odrobiny disco-polo, imprezowych punktów obowiązkowych takich jak „Makarena”, jak i do współczesnych hitów. Ja też wybrałam kilka piosenek, co czasem spotykało się z entuzjazmem na parkiecie, a czasem ze zdezorientowanymi spojrzeniami młodzieży. No trudno, trochę obciachu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Po czwarte – wystrój. Świetnym pomysłem było przygotowanie tablicy ze zdjęciami, dokumentującymi ważne wydarzenia z życia klasy, a także niektórych nauczycieli w niecodziennych sytuacjach (pan Sławek był na Titanicu?). W czasie całej uroczystości wiele razy podchodziłam, żeby obejrzeć to arcydzieło i za każdym razem znajdowałam nowe, zaskakujące szczegóły. Dla ciekawskich – można to sprawdzić samodzielnie, ponieważ tablica już wisi na szkolnym korytarzu.

Były jednak także elementy tradycyjne. Wieczór rozpoczął się oczywiście polonezem, oczywiście tym z filmu „Pan Tadeusz”. (Ku rozpaczy wieloletnich bywalców studniówek – ale tym się nie przejmujemy. Klasyka broni się sama.) Trzecioklasiści i zaproszeni przez nich goście zatańczyli układ, który zebrał wiele pozytywnych opinii, a według Dyrektora był to najrówniej zatańczony polonez od wielu lat. Rzeczywiście: obcasy stukały do rytmu: raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy… Czapki z głów dla naszych tancerzy i tancerek! Potem pożegnaliśmy publiczność i zaczęła się mniej oficjalna część imprezy. Zamieszczamy zdjęcie oczywiście z tej pierwszej.

Studniówce śmiało wystawiam bardzo pozytywną ocenę i takich samych życzymy trzecioklasistom i trzecioklasistkom na świadectwach ukończenia szkoły! A na tych maturalnych – wysokich procentów. Żeby się tylko nie zakręciło w głowie.

Tosia Kopyt
psycholog szkolna i debiutująca choreografka polonezowa

PS. Już niedługo nowe zdjęcia i film z tej znakomitej imprezy – czekajcie z niecierpliwością! (przyp. – Max)