Z końcem września zaczynamy zabawę! Wyjazd edukacyjno – integracyjny.

Wrzesień dobiegał końca, a uczniowie klas pierwszych zdążyli się już trochę zaznajomić ze sobą i ze swoimi starszymi kolegami i koleżankami. Nadszedł wiec czas, by przypieczętować nowe znajomości i razem wyjechać.

Wyruszyliśmy więc z samego rana 22 września. Było nas tak dużo, że potrzebowaliśmy tym razem aż dwóch autokarów.

Zwiedzaliśmy dużo, a nawet jeszcze więcej. Gościliśmy w Szydłowcu oglądając renesansowy ratusz oraz rezydencję Szydłowieckich i Radziwiłłów; w muzeum Przypkowskich w Jędrzejowie razem z duchem marszałka Józefa Piłsudskiego oglądaliśmy przepiękną i trzecią w świecie kolekcję zegarów słonecznych.

W Jędrzejowie również prowadzeni przez jednego z braci, weszliśmy do najstarszego opactwa cysterskiego w Polsce. Prócz kościoła z niesamowitymi organami, zakonnik wprowadził nas do zakonnych piwnic, snując opowieści o powinnościach jego zakonu.

To jednak nie koniec odwiedzin, które złożyliśmy podczas czterodniowego wyjazdu, bowiem po wielu trudach, znojach i ciężkich chwilach na szlaku udało nam się wspiąć pod górę, by złożyć pokłon Władysławowi Łokietkowi w jaskini, w której dawniej się ukrywał przed wojskami króla czeskiego.

Sam król nie był jednak jedynym celem wycieczki po Ojcowskim Parku Narodowym. Poza Jaskinią Łokietka zwiedziliśmy ruiny zamku w Ojcowie, a także Zamek w Pieskowej Skale. Po tym, jak skończyliśmy napawać się widokami rozpościerającymi się wokół Pieskowej Skały poszliśmy spróbować podnieść Maczugę Herkulesa. Jednemu z uczniów nawet udała się ta sztuka, ale odstawił broń z powrotem na swoje miejsce.

Lista naszych odwiedzin u wspaniałych przodków byłaby niepełna, gdyby poprzestać jedynie na już wspomnianych osobistościach. Kolejnego dnia pojechaliśmy więc do Oblęgorka, podpatrzeć jak tworzył jeden z naszych noblistów i jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich pisarzy – Henryk Sienkiewicz. Dworek autora słynnej trylogii wywarł takie wrażenie, że niektórzy od razu chwycili za pióro i zaczęli pisać swoje własne opowiadania.

W drodze powrotnej do Warszawy weszliśmy jeszcze na Święty Krzyż, aby w kryptach klasztoru zobaczyć się z (najprawdopodobniej) Jeremim Wiśniowieckim. Udała nam się ta sztuka, ale nie było łatwo, gdyż droga do klasztoru spowiła się mgłą, jakby dawni bywalcy Łysej Góry – czarownice, wiedźmy, duchy i chochliki – chcieli przypomnieć nam o swoim istnieniu i spuściźnie.

Tak oto minął nam pierwszy w tym roku wyjazd edukacyjny. Zintegrowaliśmy się nie tylko ze sobą, ale i z naszymi przodkami przebywającymi niegdyś na ziemiach Świętokrzyskich i Jury Krakowsko – Częstochwskiej.